
Przejdź do
W Strefie Wojny to film akcji science-fiction z intrygującym założeniem, które oparte jest na faktach. Historia rozgrywa się na Ukrainie w przyszłości, gdzie trwa już wojna z Rosją, a Amerykanie chcą zapewnić powrót pokoju. Twórcom filmu przyświecają jednak większe cele niż tylko nakręcenie efektownego obrazu akcji. Stawiają pytania o to, jak będzie wyglądała wojna przyszłości, podkreślając element ludzki i jego brak w krytycznych momentach.
Całkiem niezłym pomysłem okazuje się wyjaśnienie sytuacji na przykładzie Harpa. Pilota drona, który z całkowitego braku empatii zabijał amerykańskich żołnierzy, by ratować innych, a teraz musi opuścić swój ciepły pokoik z joystickiem i udać się w samo serce akcji. Motywy są godne podziwu. Wnioski jednak dziwnie zwyczajne, wręcz oczywiste. Przez to mało trafione. Choć na papierze wydaje się to znakomite i obiecujące, to na ekranie nigdy nie rezonuje tak, jak powinno.
Odkrycie Harpa, że rakiety, którymi strzelał do ludzi, zachowują się jak w grze wideo, zmienia jego perspektywę i wracają do niego ludzkie uczucia. Widać jednak, że to wszystko jest bardzo nudne, a rzucane tezy nie dodają fabule charakteru. Reżyser (Mikael Håfström) i organizacja próbują pogłębić ten pomysł nie tylko na przykładzie Harpa, ale także poprzez okoliczności całej sprawy, która jest przygotowana pod konkretną tezę. Film ma potencjał, by być czymś więcej niż tylko kolejnym filmem akcji. Wszystko psuje się w momencie pisania i planowania go w rozrywkową narrację.
Wszystkie punkty, które powinny odkrywać coś głębszego, skłaniać widza do refleksji i zadawania pytań, kończą się na wątkach, które idą na łatwiznę i zbyt mocno skupiają się na banalnych zagrywkach. Muszę jednak przyznać, że to scenariusz jest tu kluczowym problemem, gdyż wielokrotnie zaprzepaszcza obietnicę mocnego założenia. Im więcej myślę o tym, co ten film online oferuje po jego obejrzeniu, tym bardziej przekonuję się, że dialogi, konstrukcja fabuły i tworzenie historii są bardzo chwiejne. Można by podziwiać potrzebę opowiedzenia o czymś aktualnym i istotnym, gdyby nie fakt, że w ostatecznym rozrachunku jesteśmy W Strefie Wojny.
Trzy czwarte to dość zabawna historia science fiction (prawie jak w filmie Godzilla vs Kong) z przyzwoitą dawką akcji i Anthonym Mackiem, który zawsze robi wrażenie. Jest tu trochę bitew, trochę ekstremalnej brutalności, trochę ponurej komedii i kilka imponująco wyglądających robotów wojennych w akcji. Może nie jest to tak dobrze zrealizowane jak film John Wick 3, ale nadal jest zabawne. Wszystko to jest jednak osłabione przez absurdalne zakończenie, które pociąga za sobą dziwne działania ze strony bohaterów. Czuć, że jest ono skondensowane, wydłużone i skrócone, bo decyzje widziane na ekranie, zwłaszcza te podejmowane przez Leo, nie mają sensu ani żadnego skutku.
Pod względem koncepcji fabularnej W Strefie Wojny online jest projektem intrygującym. Przypomina trochę malarstwo z życia wzięte, a przyjaźń głównych bohaterów przywodzi na myśl niezapomniany Dzień próby Denzela Washingtona. Na plus należy zaliczyć twist, który całkowicie zmienia obraz filmu, który jest zupełnie inny od tego, co zapowiadają opis fabuły, jak i trailer. Dobry pomysł został jednak zrujnowany przez opisane wcześniej elementy, kiedy to, co powinno być kontynuacją, potyka się o własne nogi. A szkoda, bo ten wątek miał potencjał, by uczynić cały film W Strefie Wojny bardziej ekscytującym.
Naprawdę nie chcę narzekać na W Strefie Wojny, bo mimo swoich wad, jest to bardzo dobry film do oglądania. Jest błyskotliwy, sceny strzelanin na froncie są całkiem mocne, a obsada, na czele z Mackiem jako Leo, daje przyzwoity występ. Tak więc ten rozrywkowy charakter jest w miarę dobrze zrealizowany. To jednak nie znaczy, że jest to film udany czy godny polecenia. Gdy przyjrzymy się wszystkim konkretom, wychodzi ich szokujący brak. Ma jednak swoje momenty, które spodobają się każdemu.
Komentarze
Dodaj komentarz